niedziela, 4 sierpnia 2013

Dzień Dobry TV

Cześć!



Dzień Dobry TV to książka Diany Pererfreund, która ostatnio wpadła mi w ręce. I o ile ostatnio narzekałam na swój ostatni zakup - Jillian Westfield wyszła za mąż, tak tutaj nie narzekam. Historia bardzo lekka i przyjemna. Sądząc po okładce, została zekranizowana. Ale ja twierdzę, że jeśli ktoś bierze się za ekranizację książki, to z reguły to spie****. Więc skupmy się na lekturze.
Becky Fuller to główna bohaterka książki. Pracuje w telewizji, a konkretnie przy programie śniadaniowym. Traci pracę i musi uporać się ze znalezieniem nowej, a gdy już to nastąpi, napotyka kolejne problemy, a przede wszystkim musi podnieść słupki oglądalności. Ma szalone i niecodzienne pomysły. A to w jak desperacji sposób próbuje ratować program, mnie nieco zadziwia. Ale w tym wszystkim nie jest egoistką. Oczywiście jest też romans, bo co to teraz za książka bez romansu. Odrobina miłości musi teraz znaleźć się wszędzie.
Przeczytałam ją bardzo szybko, a jak już zaczęłam, nie mogłam się oderwać i doczytałam do końca. Muszę przyznać, że w paru momentach myślałam, że już wiem co się stanie, a tu jednak byłam zaskakiwana zwrotem akcji. Co jest dużym plusem, bo jeśli jestem, w stanie przewidzieć wszystko, to co to za frajda dla czytelnika. Żadna. Miło spędziłam czas, czytając tą książkę. Taka na rozluźnienie. Choć i tak mam lekki niedosyt, bo nie wiem jak potoczył się ten romans, który dział się w tle. Nie lubię takich niedopowiedzeń. Okej, wtedy czytelnik sam może puścić wodze fantazji i sobie wyobrazić ciąg dalszy, ale to jednak takie urwanie wątku i nie dokończenie go. To jedno bym poprawiła. Ale tak to lektura w porządku. Bez zastrzeżeń.

Jednak u mnie na tapecie od paru tygodni cały czas jest jeszcze Mo Yan i Obfite piersi, pełne biodra. Jakoś ciężko przebrnąć mi przez tę księgę, jest gruba, ale też trochę ciężka do czytania. Przynajmniej takie mam odczucia, a dodatkowo autor nie podejmuje łatwego tematu. Mam nadzieję, że w końcu to skończę, bo historia, mimo wszystko jest ciekawa.

Pozdrawiam
K. ;)

1 komentarz:

  1. nie wiedziałam, że jest książka, ja niestety widziałam już film. a nie lubię tak najpierw coś obejrzeć,a potem czytac:P wyjątek to 'one day' haha :D

    OdpowiedzUsuń